„Pozytywnie myśleć trzeba codziennie” powiedziała Zuzanna, na wieść o tym, że dziś w kalendarzu wypada #DzieńPozytywnegoMyślenia.
Moja córka dodała „Pozytywne myślenie dobra rzecz. Gdy jadąc dziś na rowerze pod górę czułam, że wypluwam płuca, myślałam o tym jaką będę mieć formę”.
Ba, łatwo powiedzieć, trudniej wcielić w czyn. Szczególnie, że za oknem szaro, buro i mocno doskwiera brak słońca. A do wiosny jeszcze kilka miesięcy.
Pomyślałam więc, że w tym szczególnym dniu, podzielę się moimi sposobami na pozytywne myślenie. To taki mix różnych pomysłów wyczytanych i usłyszanych, przetworzonych na moje własne potrzeby. Badań potwierdzających skuteczność nie mam, ale subiektywnie myślę, że działa ❗
Zaczynam i kończę dzień od chwili wdzięczności. Wieczorem zapisuję w kwietnym kalendarzu (sam jego widok napawa mnie optymizmem i radością) moje powody do wdzięczności, aby nie uleciały i nie przepadły w zapomnieniu. Rano, ustawiam budzik na nieco wcześniejszą godzinę niż chcę wstać, i kilka „zaoszczędzonych” w ten sposób minut poświęcam na myślenie o tym co dobrego, miłego, ciekawego (zastępnik „trudnego”) czeka mnie tego dnia.
Staram się zauważać moje negatywne myśli, gdy się pojawiają. Nie ignoruję ich, bo przecież o czymś ważnym chcą mi powiedzieć, przed czymś ostrzec, zadbać o moje bezpieczeństwo.
Pamiętam o tym, że moje myśli (ani te pozytywne ani negatywne) nie są faktami, choć czasem nie jest łatwo mi się od nich oddzielić. Pomaga mi wtedy wyobrażenie sobie, że pakuję taką, ściągającą mnie w dół, myśl do kolorowego balonika. Balonik unosi się coraz wyżej i wyżej aż w końcu znika za horyzontem (Jagoda Różycka – wielkie dzięki za to narzędzie).
Unikam ludzi, którzy ściągają mnie w dół swoimi negatywnymi emocjami, narzekaniem.
Szukam ludzi, z których promienieje pozytywna energia, pasja, entuzjazm. Kontakt z nimi pozwala mi mocno naładować baterie pozytywności. Wiele takich osób spotykam na LI
BTW – pozdrawiam koleżanki, kolegów i grono wykładowców z Psychologii Pozytywnej na Uniwersytet SWPS Sopot – po każdym zjeździe czuję się tak, że nawet góry mogłabym przenosić ♀️
Codziennie robię dla siebie coś miłego – gimnastyka, spacer, dobra rozmowa, ciekawy podcast, lektura lub film, powrót do zdjęć, które uchwyciły dobre chwile mojego życia.
A Wy jaki macie sposób na pozytywne myślenie? Podzielcie się!
PS. Pisząc ten post wyjrzałam przez okno – wyszło na chwilę słońce i taki gość mnie odwiedził. I jak tu nie wierzyć w moc pozytywnego myślenia ❤